środa, 11 listopada 2015

10. "Buntownik" Jay Crownover +prawie trzy miesiące opóźnienia

"Buntownik"-czyli miłość przeciwnych sobie biegunów

"On nie jest okropny, on jest po prostu trudniejszy do kochania."
_____________________________________________________
Książki nie kupiłam, ani nawet nie wypożyczałam. Przeczytałam ją w ebooku, bo w sumie dużo o niej słyszałam i zostałam zapewniona, że odnajdę w niej siebie i mi się spodoba.
Bohaterowie:
Rule- owy "Buntownik"; wytatuowane bożyszcze większości młodych(i nie tylko) kobiet; czuje się winny za śmierć swojego brata bliźniaka
Remy- grzeczny, ułożony brat bliźniak Rule'a, zawsze jest przy nim Shaw; ginie w wieku 19 lat
Shaw- od zawsze u boku Remy'ego, od zawsze zakochana w Rule
Ogólny zarys fabuły:
Rule nigdy mógł dogadać się ze swoimi rodzicami, spotęgował to fakt, że ginie jego brat bliźniak. Stałym łącznikiem z rodziną od tego momentu stała się Shaw. Zwleka go z łóżka co niedziele, nie zaważając na to z kim i w jakim stanie go w nim zastanie. Początkowo akcja jest dość przewidywalna- dobra dziewczynka nawraca buntownika, na jasną stronę mocy, ale potem... Potem jednak zaskakuję.
Moja opinia:
Okładka, opis i niektóre recenzje mówią o tym, jak bardzo typowym romansidłem jest ta powieść. Mam nieco inne zdanie, owszem jest niezaprzeczalnie romansidłem, ale nie do końca typowym. Jak już wcześniej wspomniałam, trzyma się pewnego schematu, lecz w pewnym momencie zaskakuje. Dość mocno, rzekłabym. 
Ogólnie podobała mi się, spełniła moje oczekiwania, wręcz nawet, w pewnym stopniu, urzekła. :)
Moja ocena:
7,5/10 za całokształt, więcej byłoby już naciągane, chociaż naprawdę uważam, że jest świetna :)
Ulubiony cytat:
"Uczę się, że to, co łatwe, rzadko się opłaca. Znaczenie ma to, przy czym trzeba się napracować."
__________________________________________________________
Tego posta zaczęłam pisać jakoś pod koniec sierpnia. Proces twórczy się przeciągał, aż w końcu zdeptała go przerażająca kreatura-Rok Szkolny. I jedyne co mogłabym wam zrecenzować to zbiory zadań lub podręczniki z matmy i fizyki. Więc przepraszam i uprzedzam, że zapewne powtórzy się to jeszcze nie raz. 
Teraz czytam "Dziewczynę z pociągu" Pauli Hawkins :)

sobota, 15 sierpnia 2015

9. "Szukając Alaski" John Green

"Szukając Alaski"- o nas, młodych

"Gdyby ludzie byli deszczem, to ja byłbym mżawką, a ona huraganową ulewą."
___________________________________________________
Kupiłam bez czytania opinii czy też jakichś krótkich opiów, po prostu zaufałam przeczuciu, wywołanemu przez moją miłość do Johna Greena i po raz kolejny się nie zawiodłam. Co prawda czytałam ją dosyć dawno, ale nadal pamiętam niemalże wszystko.
Bohaterowie:
Klucha-szuka "Wielkiego być może"
Alaska Young-pali po to, żeby umrzeć
Pułkownik-współlokator naszego Kluchy
Krótki zarys fabuły:
Historia zaczyna się od opisu wydarzeń zaraz przed wyjazdem Milesa, czyli Kluchy, do szkoły z internatem-Culver Creek. Mianowicie, rodzice chłopaka postanawiają przygotować pożegnalne przyjęcie, zapraszają jego znajomych, jest mnóstwo jedzenia i takie tam. Oczywiście nikt się nie zjawia, Miles od początku wiedział, że tak się to skończy, smutni rodzice, kupa jedzenia, z którym zostali, wyjazd. 
W końcu wyrusza do nowej szkoły, z myślą, że jedzie tam na poszukiwanie "Wielkiego być może". Ah... no tak. Zapomniałabym o tym, że nasz bohater ma dziwne hobby, jest nim zapamiętywanie ostatnich słów sławnych ludzi. Tak, hasło jego podróży to też czyjeś ostatnie słowa.
Na miejscu poznaje swojego nowego współlokatora Pułkownika, który zaprowadza go do jakiejś dziewczyny w celu zakupienia fajek. Jak się potem okazało, jest nią Alaska Young-najseksowniejsza i najładniejsza dziewczyna jaką kiedykolwiek widział Miles, tak ją określa. Tam też dostaje nowe przezwisko- Klucha. Następnie poznaje także Takumiego i Larę. W taki oto sposób dołącza do ich paczki. 
Pomińmy może, szczegółowe życie codzienne w internacie, "walkę" z ludźmi z Klubu Wojowników Dnia Powszedniego i innych jakże zwyczajnych dla nich rzeczy.
Wszystko zmienia jeden wieczór, kiedy to jak zwykle upijają się tanim truskawkowym winem, tylko tym razem mają okazję. Mają też petardy. A Alaska sprawę do załatwienia. 
Moja opinia:
W tej powieści podobało mi się bardzo wiele elementów, więc może wyróżnię kilka:
  1. Wielobarwność postaci- tak naprawdę, bohaterowie tej książki, w zestawieniu często tworzą kontrasty. Chociażby Alaska i Lara, ta pierwsza jest na maksa zblazowana i głośna, a Lara, raczej cicha. Podoba mi się to, ponieważ takie coś udowadnia, że pomimo różnic jakie nas dzielą, potrafimy się ze sobą przyjaźnić.
  2. John Green pomimo tego, że już nie jest nastolatkiem świetnie opisuje i zdaje się rozumieć nasze problemy, nie zbywa nas milczeniem albo tradycyjnym "jesteś jeszcze za młody", udowadnia wszystkim, że nasze problemy są równe rangą z tymi, które mają dorośli, że jesteśmy na tyle silni, aby sobie z nimi poradzić, jak dorośli
  3. Podoba mi się też temat, który porusza, ale tu już odwołuję do książki
Reasumując, książka jest naprawdę świetna zarówno w ogóle jak i w poszczególnych kwestiach. Kolejna z Zielonej Serii, jak i z półki tych dobrych powieści. ;)
Książka jest często porównywana do "Buszującego w zbożu", nie wiem niestety dlaczego, ponieważ powieści Salingera jeszcze nie czytałam, ale mam ją na półce, czeka na mnie, raz nawet próbowałam, tylko coś nie wyszło. Zapewne pisząc jej recenzję, wspomnę o tym porównaniu. ;)
Moja ocena:
9/10 ponieważ, gdybym dała 10 oznaczałoby to, że jest moją ulubioną, a niestety nie, ale spokojnie jest na zaszczytnym drugim miejscu, na równi z "Papierowymi Miastami"(może pół milimetra niżej :p)
Ulubiony cytat:
"To co wydaje się straszne, można przetrwać, ponieważ jesteśmy tak niezniszczalni, jak nam się wydaje. Kiedy dorośli mówią: 'Nastolatkom się wydaje, że są niepokonane', z tym przebiegłym, głupim uśmieszkiem na twarzy, nie mają pojęcia, jak bardzo się mylą. Nigdy nie powinniśmy popadać w beznadziejność, ponieważ nie można zniszczyć nas nieodwracalnie. Uważamy się za niezniszczalnych, ponieważ tacy jesteśmy. Nie możemy się narodzić i nie możemy umrzeć. Jak wszelka energia możemy tylko zmieniać kształt, wielkość i postać. Zapominają o tym, kiedy się starzeją. Panicznie boją się przegranej, boją się klęski. Ale ta część nas większa niż suma naszych składników nie ma początku ani końca, a więc nie może ulec zniszczeniu."
________________________________________________________
Tak tylko chciałam nadmienić dwie rzeczy-1. o której cały czas zapominam... Byłam ostatnio na ekranizacji "Papierowych miast" i jeśli chcecie, to mogę zrobić porównanie Książka i Film, czy coś w tym stylu, piszcie w komentarzach czy chcecie :) po 2. nie czytam jednak Szeptem, tj. przeczytałam I tom, ale wydaję mi się, że recenzję napiszę dopiero po przeczytaniu wszystkich czterech, a aktualnie czytam "W otchłani", recenzja również dopiero po przeczytaniu całej trylogii, o ile wytrwam do końca :p
ZAPRASZAM NA MOJEGO INSTAGRAMA: singleton_xoxo :)

piątek, 14 sierpnia 2015

8. "Wielki Gatsby" Francis Scott Fitzgerald

"Wielki Gatsby"- czyli mała przygoda z klasykiem 

"Zanim kogoś ocenisz, musisz uświadomić sobie, że on nie jest tobą i że nie wszyscy na świecie mieli takie same możliwości jak ty."
_________________________________________________
Przymierzałam się do niej już od października zeszłego roku. Tydzień temu kupiłam w empiku za 10 zł. A teraz pisze jej recenzje, to będzie chyba pierwsza książka, która nie jest powieścią fantasy, ani młodzieżową.
Bohaterowie:
Jay Gatsby-tajemniczy milioner, wypatrujący zielonego światła latarni
Nick Carraway-młody mężczyzna z dobrego domu, próbujący się usamodzielnić 
Daisy Buchanan-momentami lekko infantylna kuzynka Nicka
Tom Buchanan-mąż Daisy
Ogólny zarys fabuły:
Nick Carraway postanawia wynająć niewielki domek w West Egg, tym samym, zostaje on sąsiadem niejakiego Gastby'ego. Po krótkim czasie Nick dostaje, jako jedyny gość imienne zaproszenie, na wielką imprezę w domu obok. Tam poznaje Jordan Baker, z którą potem nawiązuję bliższą znajomość. 
Jak się potem okazuje, Gatsby miał swój interes w zaproszeniu dla Nicka i goszczenia go w swoim domu. Mianowicie, zależało mu na tym, aby Carraway zaprosił Panią Daisy i jego, w tym samym czasie na kawę. To spotkanie, zaowocowało serią dziwnych zdarzeń...
Moja opinia:
Sugerując się powszechną opinią na temat, zarówno książki jak i filmu, spodziewałam się czegoś innego, ale nie zawiodłam się. Bardzo mi się ta powieść podobała, ponieważ czytając ją, sam język i styl pisania przenoszą do lat 20 ubiegłego wieku. No tak, przecież historia ta była napisana równo dziewięćdziesiąt lat temu. Zauroczyło mnie, że na zaledwie stu dziewięćdziesięciu stronach jest ogromna ilość niesamowitych cytatów, w których to się lubuję. 
Fitzgerald wniósł do tej książki bardzo dużo metafor, tak naprawdę, niemalże każdy bohater uosabia inny typ człowieka, a każdy inny element, zupełnie odmienną część życia. Chociażby zielone światło, którego tak bardzo wypatrywał Gatsby, było w rzeczywistości sposobem na określenie zjawiska, jakim jest wypatrywanie przyszłości, przez każdego z nas. I tak samo jak mężczyzna wierzył w to światło, tak i my wierzymy w przyszłość, która niestety dla większości okazuję się być bezwzględna. 
Również miłość jest w tej powieści przedstawiona w dość groteskowy sposób. Koligacje jakie do historii wnosi autor, mieszają w głowie. 
Osobiście, podpieram tezę o wybitności tego dzieła. Jest niesamowicie wartościowe. 
Z racji tego, że jest to powieść zaliczana do "Klasyków literackich", nie będę jej oceniać, tak jak robiłam to z pozostałymi powieściami, ponieważ jest to zupełnie inny rodzaj lektury, w porównaniu do reszty. 
Ulubiony cytat:
   "Przypomniałem sobie Gatsby'ego wpatrującego się zafascynowanym wzrokiem w zielone światło na przystani przy domu Daisy. Odbył do niego długą drogę i wierzył w nie-podobnie, jak i w ogóle w przyszłość, która ucieka przed nami rok po roku, a my ją wciąż wytrwale gonimy. To nic, że na razie nam się wymyka-jutro popędzimy szybciej, szerzej otworzymy ramiona, a wtedy...
   Tak oto nieprzerwanie dążymy naprzód- pod prąd, który nieubłaganie spycha nas z powrotem i każe dryfować w przeszłości."
_______________________________________________________
Aktualnie czytam "Szeptem" Becci Fiztpatrick, ale niestety prawdopodobnie recenzja jakakolwiek pojawi się dopiero w przyszłym tygodniu lub wcześniej jeżeli znajdę czas i internet, ponieważ wyjeżdżam. :c

wtorek, 11 sierpnia 2015

7. "Wyścig śmierci" Maggie Stiefvater

"Wyścig Śmierci"- o tym do czego zmusza nas myśl o utracie tego co kochamy

"Jest pierwszy dzień listopada, więc ktoś dzisiaj umrze."
_____________________________________________
Książka, którą pierwszy raz czytałam w drugiej klasie o gimnazjum, dzisiaj skończyłam po raz drugi. Miło było sobie odświeżyć tak dobry twór. 
Bohaterowie: 
Kate "Puck" Connolly- pierwsza kobieta Wyścigu Skorpiona. Pierwsza, która pojedzie w nim na lądowym kucyku
Sean Kensdrick- tego roku pierwszy raz czuje, że w wyścigu może stracić coś więcej niż własne życie
Ogólny zarys fabuły: 
Co roku na wyspie Tshiby, pierwszego listopada odbywa się Wyścig Skorpiona, w którym jeźdźcy startują na śmiercionośnych Each uisce, ogromnych koniach, zamieszkujące morze wokół wyspy, które czasem wychodzą na ląd i tylko czasem przypominają te żyjące na lądzie. Jednak tym razem nic nie jest tak jak wcześniej. 
Puck podejmuje decyzje o starcie pod wpływem impulsu, jakim jest wyjazd jej starszego o sześć lat brata-Gabe, z wyspy na stały ląd.
Sean nie musiał podejmować żadnej decyzji, bo to, że weźmie udział w wyścigu jest oczywiste. Od czterech lat wygrywa.
Puck i jej bracią grozi eksmisja.
Sean chce wolności.
Moja opinia:
Właśnie w taki sposób jest napisana ta książka, raz historię opowiada nam Puck, a w następnym rozdziale Sean. Ten zabieg, według mnie, jest bardzo trafny, ponieważ daje nam to poczucie chwilowej(bo odpowiedź możemy czasem znaleźć w następnym rozdziale) tajemnicy, odnoszącej się do uczuć drugiego bohatera, zwłaszcza w momencie, gdy historie obu tych postaci zaczynają się krzyżować. 
Czytając tę powieść, tak samo z pierwszym, jak i za drugim razem, mniej więcej w połowie pojawia się kilkunastostronicowy przestój(powiedzmy tak z 15 stron). Ale spokojnie, to tak cisza przed burzą. Naprawdę wielką burzą. Sztormem, coby się wpasować w ten morski klimat. 
Książka jest z rodzaju fantasy, ale bardziej takiej dla młodzieży, chociaż nie przeczę, że i dorośli mogą się w niej zakochać. :) W każdym razie, ja gorąco polecam! :))
Moja ocena: 
9,5/10 to za tą "ciszę" ;)
Ulubiony cytat(niekoniecznie ulubiony, ale nadal super, ulubiony zaspoilerowałby zbyt dużo :p):
"Są chwilę, które zostają  w pamięci na całe życie, są też takie, które spodziewamy się zapamiętać, jednak tak się nie dzieje."
_______________________________________________________
Następna recenzja, to najprawdopodobniej będzie dotyczyła książki pt. "Wielki Gatsby", a z racji tego, że powieść jest bardzo krótka, to notka może pojawi się jutro lub pojutrze.  :)
Dzisiaj idę po odbiór paczki do empika, a tam: "Casanova. Pamiętniki.", "Wszystko co kocham" i "Brudny świat", których recenzje zapewne też niedługo tu trafią. :)

ZAPRASZAM NA MOJEGO(co prawda prywatnego) INSTAGRAMA: singleton_xoxo

niedziela, 2 sierpnia 2015

6. "Byliśmy Łgarzami" E. Lockhart

"Byliśmy Łgarzami"-czyli jak chciwość, niszczy wszystko

"Zrób to, co boisz się zrobić."

____________________________________________

Książka, którą kupiłam na wyprzedaży w Empiku. Książka, która długo na mnie czekała. Książka, w której bohaterowie tak bardzo mi kogoś przypominają... Książka, która złamała mi serce...
Bohaterowie:
Łgarze-   Cadence, Mirren, Johny i Gat, razem śmieją się, tak bardzo, że mają mdłości, łączy ich wiele, na przykład tajemnica...
Król- Harris Sinclair, właściciel wyspy Beechwood i wielu innych nieruchomości; pieprzony manipulant 
Trzy księżniczki- Bess, Carrie i Penny; trzy siostry; którymi manipuluje Król; trzy siostry, które dopuściły do tego wszystkiego 
Ogólny zarys fabuły:
Narratorką tej historii jest Cadence. Mówi na początku, jej historia zaczyna się jeszcze przed wypadkiem, z którego, jak się potem okazuję, niewiele pamięta. Kocha Gata, który jako jedyny z czwórki Łgarzy nie jest z nią spokrewniony. Gat kocha ją. Gat znika, kiedy Cady zdarza się wypadek. Na wyjaśnienia dziewczyna musi czekać dwa lata, ponieważ w szesnaste lato wyjeżdża do Europy z ojcem. W siedemnaste poznaje prawdę. 
Moja opinia:
Drugi dzień piszę tę recenzję i o Boże... Nie potrafię o tej książce napisać nic innego, jak to, że nadaję się tylko do tego, by ją przeczytać i nigdy nie zapomnieć. Połamała mi serce, roztrzaskała je i pogubiła kawałeczki. Osobą, które nie wierzą, że coś takiego może wyrządzić powieść mająca niecałe dwieście stron, polecam przeczytać. Zresztą wszystkim ją polecam. Z całego potrzaskanego serducha!
Historia opowiadana z perspektywy Cady jest pewnym plusem, ponieważ gdyby to była narracja trzecioosobowa, to czytelnik nie odczuwałby tych wszystkich emocji i migren, na które po wypadku cierpiała bohaterka(naprawdę podczas czytania miałam dwie migreny...). 
Powieść jest bardzo inteligentna, wnosi do życia czytelnika bardzo dużo, pomimo tego,że jest naprawdę krótka. 
Książka wstąpiła do grona "ulubionych książek Ani" :)
Moja ocena:
11/10 za geniusz pióra Pani Emily Lockhart i tajemnice, za Łgarzy, któzy tak bardzo są mi bliscy i za miłość jaką Gat darzył Cady, a Cady darzyła Gata, za łzy, które u mnie wywołała. 
Ulubiony cytat:
"Był kontemplacją i entuzjazmem. Ambicją i mocną kawą."
______________________________________________________________
Nie było mnie. Dość długo. Przepraszam. 
Zauważyłam, że ostatnio podskoczyła liczba wejść, więc postanowiłam coś napisać. Zastanawiam się nad tym czy pod koniec miesiąca nie zrobić takiego "podsumowania" wszystkich książek, które w sierpniu zdołam przeczytać. I tak bym robiła co miesiąc, co Wy na to? :) 
Następna recenzja to będzie "Wyścig śmierci" Maggie Stiefvater, a może macie jakieś inne propozycje? :)